06 mar Przemyślenia na temat języka pszczoły miodnej.
Przemyślenia na temat języka pszczoły miodnej.
Od dzieciństwa wychowywany w rodzinie pszczelarzy słuchałem opowieści o pszczołach, ich rodzinach, o roli matki, o rabunkach, o sposobie karmienia, hodowli. Wiele tych opowieści przekazywanych z pokolenia na pokolenie wydawało mi się zbyt fantastycznych aby były prawdziwe. Z biegiem lat, kiedy studiowałem weterynarię i pogłębiałem swoją wiedzę biologiczną, niektóre z opowiadań wujków czy taty znajdowały potwierdzenie a inne niestety nie. Dziś kiedy moja wiedza na temat biologii, a w szczególności biologii pszczół bardzo się pogłębiła, zacząłem widzieć źródła fantastycznych opowieści moich przodków i często się ku nim skłaniać. W poniższym artykule chciałbym podzielić się swymi przemyśleniami .
Nam ludziom często wydaje się, że język jest przynależny wyłącznie gatunkowi ludzkiemu. Uważamy, jakże błędnie, że jest on wyłącznie werbalny i przenoszony za pomocą dźwięków. Tak w to wierzymy, że dźwięki te zaczęliśmy zapisywać. A zapis ten uważać za główne źródło naszej cywilizacji. Jednak zwróćmy uwagę, że najbliższe nam ssaki (psy, koty, króliki, chomiki, krowy, konie) w swoim „języku” tylko trochę posługują się dźwiękami a większym zakresie postawą ciał i zapachami. Język zaś owadów jest w znacznym stopniu odmienny od naszego, jednak oparty właśnie na postawie i zapachach. Natomiast język pszczoły miodnej, lepiej dziś poznany niż innych owadów społecznych, posiada kilka wymiarów, które chciałbym przedstawić.
Informacja, która trzyma w całości rodzinę pszczelą to wydzielana przez matkę substancja mateczna. Choć wszystkie pszczoły w ulu to samice i siostry to tylko jedna z nich jest w pełni rozwinięta płciowo i znosi jaja. Właśnie ona produkuje feromon zwany hormonem socjalnym, który scementowuje rodzinę. Zwróćmy uwagę, że przy pomocy hormonów porozumiewają się między sobą również komórki naszego ciała. Matka zawsze otoczona jest świtą pszczół, które ją karmią, czyszczą liżąc, przy okazji zlizują substancję mateczną. U osobników w ulu występuje zjawisko trofalaksji, czyli dzielenia się zapachem i hormonami, lecz zjawisko to oparte jest tak naprawdę na wymianie pokarmu. Pszczoły bardzo chętnie dzielą się pokarmem z innymi. Niestety nie dotyczy to trutni, nie dlatego, że nie chcą ale dlatego, że mają zbyt krótki języczek i same zawsze są karmione przez robotnice. Pszczoły nakarmią też i trutnia z innego ula, gdy do nich zabłądzi. Substancja mateczna daje pszczołom poczucie komfortu (szczęścia?). Gdy zabierze się matkę już po kilkunastu minutach zaczynają jej poszukiwać, a gdy nie znajdą zakładają mateczniki ratunkowe. Feromon wpływa też na fizjologię robotnic – nie rozwijają się u nich jajniki, nie mają potrzeby rozmnażania. Pracują dla dobra społeczności. Brak dostatecznej ilości substancji matecznej powoduje u pszczół dyskomfort, który wpływa na powstanie rójki. Zauważmy że nam życie w pełnej rodzinie daje poczucie komfortu. Bóg i Cerkiew powołują nas do życia społecznego, w którym każdy ma swoje indywidualne miejsce, ale w którym każdy buduje społeczność – ciało Chrystusowe.
Każda pszczoła poza tym posiada gruczoł zapachowy w grzbietowej części odwłoka, specyficzny dla danej rodziny, przy pomocy którego pszczoły znakują gniazdo (ul). Rozpoznają intruzów i swoich. Na przedniej parze nóg robotnice posiadają specyficzny gruczoł zapachowy, którym znakują kwiat. Zapach utrzymuje się kilkanaście minut informując inne pszczoły, że w tym kwiecie nie ma czego szukać.
Najbardziej znanym sposobem przekazywania informacji przez pszczoły jest tak zwany taniec pszczół. Wykonywany jest on przez zbieraczki i informuje inne pszczoły o kierunku, odległości do pożytku (pokarmu). Zbieraczki wykonują trzy rodzaje tańca: okrężny, gdy pokarm znajduje się do blisko ula; wywijany powyżej 100 metrów i sierpowaty – pośredni. Informują w nim nie tylko o odległości ale też i o kierunku. Uwzględniają kąt pomiędzy trasą a położeniem słońca. Potrafią uwzględnić ruch słońca po nieboskłonie. Warto zauważyć, że gdy badacze umieścili syrop na środku jeziora i zabrali tam kilka zbieraczek, a te po powrocie do ula przekazywały wiadomość o pożytku innym, to pozostałe pszczoły im nie uwierzyły.
Niezwykle ciekawym sposobem porozumiewania się jest sposób podziału pracy w rodzinie. Otóż okazuje się, że pszczoły robotnice 8 godzin w ciągu doby odpoczywają, osiem godzin pracują a osiem godzin chodzą po ulu patrząc co jest do zrobienia. Niezwykle absorbującym jest to w jaki sposób podejmują wspólną decyzję. O ile możemy sobie wyobrazić, że matka wysyła specjalne feromony głodu czy pragnienia pobudzające robotnice do poszukiwania pokarmu czy wody, to trudno sobie uzmysłowić w jaki sposób podejmowana jest decyzja o budowie nowego plastra, o jego rodzaju (trutowy czy pszczeli), itp. Wydaje się, że osobniki są tak do siebie podobne, że indywidualna decyzja staje się zbiorową, gdy wszyscy mają to samo zdanie, albo przynajmniej zdecydowana większość. Czyż to nie idealny sposób życia społeczności. Bardzo cieszy mnie sytuacja w rodzinie ludzkiej, kiedy obserwuję dorosłe dzieci rosnące w gospodarstwie, które same wykonują konieczną pracę. Nie oczekują rozkazu. Nie tłumacza się: „nikt mi nie kazał”, zaś rodzice nie ograniczają ich wolności. Pozwalają oni popełniać im błędy i je naprawiać i udzielają rad. Tego właśnie możemy nauczyć się od pszczół.
Na dzień dzisiejszy poznaliśmy w miarę dobrze mechanizm powstawania nastroju rojowego – pozostałe zachowania pszczół czekają na odkrycie, czy zrozumienie. To wspólne podejmowanie decyzji przekłada się również na działanie matki– to pszczoły decydują o jej wartości, ćwiczą ją przed wylotem, karmią, czyszczą ale też całkowicie nią zarządzają. To wcale nie ona rządzi w ulu. Decyzje podejmowane są wspólnie. Ul posiada nawet wyspecjalizowane robotnice, które pełnią funkcje porządkowe („policja”) doprowadzając do porządku niepokornych. Najciekawszym, zbadanym elementem wspólnego podejmowania decyzji jest wybór nowego miejsca na gniazdo. Po wyjściu rójki z ula pszczoły tworzą grono bardzo blisko. Dlatego obsadzamy pasieki krzewami, bądź niskimi drzewami – na wszelki wypadek. Po utworzeniu grona wysyłają od 100 do 200 zwiadowców na poszukiwanie miejsca na gniazdo. Trwa to kilka godzin. Jeśli nie znajdą odpowiedniego lokum cały rój przenosi się około 1 – 2 km i cała czynność się powtarza. Jednak jeśli znajdą, większość zwiadowców przybywa w to miejsce. O dziwo przekazują informację również tańcem. Chodzą po znalezionym miejscu, oceniają, a później zbierają się na kilka minut w grupkę i podejmują decyzję. W jaki sposób? Na razie nie wiemy. Następnie, w zależności od podjętej decyzji albo lecą po rój albo poszukują innego miejsca. Bardzo zastanawiającym jest fakt, że robotnice nie chcą podejmować pracy bez obecności w ulu trutni. Bywa ich w ulu około tysiąca. Ale jeśli jest mniej niż 300, pszczoły „odmawiają pracy”. Widocznie „mężczyźni” są potrzebni.
Wielu starych pszczelarzy opowiada o tym, że pszczoły ich poznają. Naukowcy twierdzą, że to niemożliwe gdyż żyją tylko 21 dni po wykluciu i spotykają pszczelarza 1 – 2 razy w życiu. Niemniej jednak często sam się o tym przekonuję. Nie znajduję innej odpowiedzi jak istnienie jakiegoś rodzaju nadświadomości w ulu. Czy oddzielne organizmy mogą mieć wspólną świadomość i pozostawać nadal osobnymi bytami? Gdy uwzględnimy ich niemal identyczną pulę genetyczną, powiązanie instynktem współwiążącym (biologiczna nazwa miłości) nie znajduję innej odpowiedzi. A kiedy uświadomię sobie, że tak zbudowana jest Cerkiew jestem tego pewien.
brak komentarzy