06 mar Jak żyć z alkoholikiem w domu? – część I
Ludzie piją alkohol pod wpływem obyczajów – wspólne picie niestety wciąż stanowi bardzo popularny sposób nawiązywania i umacniania kontaktów między ludźmi. Od wczesnych lat uczymy się, patrząc na dorosłych, oglądając filmy i czytając książki, że wspólna konsumpcja napojów alkoholowych jest czymś atrakcyjnym. Następnie uczestnicząc w życiu towarzyskim sami odkrywamy uroki towarzyskiego picia, które dla wielu staje się źródłem radości, ułatwia zbliżanie się ludzi do siebie, tworzy okazje do spotkań, ułatwia zabawę i załatwianie interesów.
Drugi powód picia, to pragnienie szybkiego poprawienia nastroju. Próby polepszenia samopoczucia przy pomocy etanolu często okazują się bardzo atrakcyjne. Dotyczy to szczególnie tych chwil, gdy człowiek źle się czuje, gdy jest smutny, zdenerwowany, gdy się czegoś obawia lub gdy spotka go jakieś niepowodzenie lub strata.
Używanie alkoholu jest grą, ale etanol w tej grze oszukuje.
Lecz gdy gra się z oszustem trzeba dobrze przygotować się do tego, co się będzie działo. Za chwilowe zyski można bowiem zapłacić wysoką cenę. Co więcej, bardzo często, tę cenę płaci nie tylko ten, który grał i pił, ale i osoby, które wprawdzie nie piją, ale blisko z nim współżyją. W społeczeństwie naszego kraju około 20% ludzi to abstynenci, około 20% tych co piją alkohol popada w uzależnienie – procent ten w gminach wiejskich, na których działają parafie naszej diecezji jest dużo większy, w opinii piszącego dotyczy 50% średniego pokolenia.
W miarę wczesne zauważenie niepokojących sygnałów przez rodzinę i najbliższych i skuteczna interwencja mogą uratować człowieka. Sygnały, na które należy jak najszybciej zwrócić uwagę to:
- Gdy ktoś jednorazowo wypija większe ilości płynów (5 piw, litr wina, czy 0,5 litra wódki).
- Gdy ktoś regularnie pije więcej niż 20g. etanolu (2 piwa codziennie lub 50g. wódki).
- Gdy ktoś klinuje
- Gdy pije alkohol w samotności.
- Gdy zaniedbuje swoje obowiązki z powodu picia.
- Gdy uśmierza przy pomocy alkoholu poczucie winy i wyrzuty sumienia.
- Gdy kieruje samochodem pod wpływem alkoholu.
- Gdy ktoś reaguje napięciem i rozdrażnieniem w sytuacjach utrudniających kontakt z alkoholem.
- Gdy ktoś dostaje od innych sygnały sugerujące ograniczenie picia.
Uzależnienie od alkoholu jest chorobą, która zaczyna się i rozwija podstępnie, bez świadomości zainteresowanej osoby. Polega na niekontrolowanym piciu napojów alkoholowych i może prowadzić do przedwczesnej śmierci. Objawy tej choroby to przede wszystkim:
- Zmiana tolerancji na alkohol – tak zwana mocna głowa – gdy ktoś potrzebuje wypić więcej aby uzyskać ten sam efekt.
- Objawy abstynencyjne – gdy człowiek przerywa dłuższe picie lub zmniejsza ilość wypijanego alkoholu pojawiają się przykre objawy – niepokój i drażliwość, dreszcze i drżenie kończyn, Skórcze mięśniowe, poty, nudności. Osoba uzależniona stara się szybko usunąć te cierpienia przy pomocy alkoholu.
- Subiektywne poczucie łaknienia alkoholu – podobne do głodu czy pragnienia.
- Koncentracja życia wokół picia. Obecność alkoholu w życiu codziennym staje się czymś bardzo ważnym, dużo uwagi i zabiegów jest skoncentrowana wokół okazji do wypicia.
- Utrata kontroli nad piciem – po wypiciu pierwszej porcji alkoholu ujawnia się niemożność skutecznego decydowania o ilości wypijanego alkoholu i o momencie przerwania picia.
- Zaburzenia pamięci i świadomości
- Nawroty picia po próbach utrzymania okresowej abstynencji.
Jedyny sposób na uratowanie życia alkoholika to abstynencja i nauka zapobiegania nawrotom do picia
Niestety mechanizmy choroby alkoholowej powodują, że większość osób uzależnionych nie chce się leczyć. Tylko presja cierpienia i zagrożenia lub zewnętrzne okoliczności mogą, choć z trudem, torować alkoholikowi drogę do ocalenia. W terapii konieczne jest uzdrowienie organizmu, zmiany psychologiczne, przemiana duchowa i zmiana kontaktów z bliskimi i otoczeniem. Należy sobie uświadomić, ze bez fachowej pomocy osoba uzależniona nie potrafi się uratować.
Jeśli ktoś z członków rodziny pije to cierpi cała rodzina. Osoba pijąca nie może być w jakikolwiek sposób zwolniona z odpowiedzialności za swoje postępowanie. Jeśli narusza prawo, zasady moralne, krzywdzi innych i powoduje straty materialne, powinna za to ponosić odpowiedzialność jak inni ludzie. Życie rodzinne może być poważnie zaburzone nawet wtedy, gdy ktoś z członków rodziny jest dopiero na drodze do uzależnienia – upija się okresowo. Szacuje się, że tak żyje w Polsce kilka milionów ludzi.
Co zrobić, aby alkoholik zaczął się leczyć?
Trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że my nie mamy wielkiego wpływu na życie drugiego człowieka w ogóle a tym bardziej na życie człowieka uzależnionego. W programie dla grup samopomocowych AA skupiających osoby żyjące w bezpośredniej bliskości alkoholika w pierwszym kroku chodzi wprost o uznanie bezsilności wobec picia bliskiej osoby. Wyglądałoby na to, że na to czy ktoś będzie dalej pił czy podejmie leczenie i przestanie pić nie ma wpływu ani żona, ani matka, ani inna bliska osoba. Z drugiej jednak strony w psychoterapii uzależnień jest mowa o tzw. metodzie interwencji. Jeżeli jest ona dobrze przygotowana pod okiem dobrego profesjonalisty, to ponoć gwarantuje w blisko osiemdziesięciu procentach, że osoba uzależniona podejmie leczenie odwykowe.
Myślę, że najbardziej obiektywne, najbliższe prawdy jest podejście pośrednie. Nie mamy więc do końca wpływu na to, czy ktoś podejmie leczenie czy nie. Jednak przez swoją postawę możemy kogoś skłaniać w kierunku podjęcia leczenia, lub przed tym leczeniem nieświadomie powstrzymywać. Z drugiej jednak strony bardzo dużo osób pragnących trzeźwości alkoholika, przez swoją postawę faktycznie przyczynia się do podtrzymywania jego picia. Najpierw może pokrótce scharakteryzuję tę niewłaściwą postawę, gdyż jest ona nader często spotykana. Krótko mówiąc polega ona na odcinaniu alkoholika od konsekwencji jego picia. Ma to miejsce wówczas, gdy np. żona bierze na siebie konsekwencje picia.
Przykłady:
Alkoholik z powodu picia w poniedziałek nie poszedł do pracy, a żona zadzwoniła do szefa i powiedziała, że jest chory.
Alkoholik pożyczył od sąsiada pieniądze na wódkę, mówiąc, że potrzebuje ich na lekarstwa dla dziecka, a żona potem ten dług spłaca.
Alkoholik pijany usnął na podłodze, a żona nie wpuszcza sąsiadki do mieszkania, załatwia ją w drzwiach, żeby ta nie zobaczyła, że jej mąż jest pijany, a on żeby się potem nie musiał tego wstydzić.
Na tym tle można postawić całkiem zasadne pytanie: Niby dlaczego ma on się leczyć. Przecież on nie widzi negatywnych skutków swego picia. Nie widzi, bo najbliższa mu osoba nie pozwala mu tego zobaczyć. Jeżeli gdy się upije, żona go sprowadza do domu, zdejmuje z niego ubranie i kładzie do łóżka, a potem wypierze jego zabrudzone ubranie, zanim wytrzeźwieje i się obudzi. Czy w innej sytuacji: Jeśli po pijanemu wszczyna awantury, a żona nie wzywa policji, pozbiera skorupy z rozbitego talerza, a następnego dnia koleżance w pracy powie, że ten siniak pod okiem, to dlatego, że przewróciła się zmywając schody. To niby dlaczego on ma podejmować decyzję o pójściu na jakiś odwyk. Jemu będzie bardzo wygodnie pić dalej. Tak więc podstawową zasadą działania na rzecz skłonienia alkoholika do podjęcia leczenia, to pozwolić mu na ponoszenie konsekwencji własnego picia i czynów popełnionych po pijanemu. To przestać być dla niego przysłowiowym materacem, który pozwala mu łagodnie i bezboleśnie lądować po każdej pijackiej eskapadzie. To stosować wobec niego zasadę miłości twardej i wymagającej. Tylko wówczas jest szansa, że niejako na nim wymusimy decyzję o podjęciu leczenia odwykowego.
Użyłem tutaj słowa wymusimy, gdyż tak naprawdę, to w pełni dobrowolnych pacjentów w placówkach odwykowych nie ma. Otóż w placówce odwykowej zazwyczaj jest znaczna ilość pacjentów, którym sąd nakazał podjęcie leczenia odwykowego. To, że oni są pacjentami przymusowymi zapewne jest dla nas oczywiste. A reszta? Reszta będzie uważała, że na leczenie przyszli dobrowolnie, z własnej chęci. Czy rzeczywiście tak jest? Jeśli któryś z nich tak twierdzi, a co więcej, jeśli tak jest przekonany, to trzeba się temu dokładniej przyjrzeć. I jeśli się tak dokładniej przyjrzymy tym dobrowolnym pacjentom, to okaże się, że tak naprawdę, to dobrowolnego pacjenta w całej grupie nie ma żadnego. Jednego do leczenia zmusiła żona, mówiąc, że się z nim rozwiedzie, jeśli nie przestanie pić. Drugiemu kierownik w pracy oświadczył, że bez zaświadczenia o odbytym leczeniu odwykowym nie może liczyć na podtrzymanie umowy o pracy, a tymczasem w dzisiejszych czasach takie duże bezrobocie. Komuś innemu lekarz powiedział, że jeżeli nie zamierza skończyć z piciem, to nie mają sensu żadne wysiłki w celu leczenia choroby, która powstała i rozwija się w związku z piciem. Tak więc nie ma dobrowolnych pacjentów w placówce odwykowej. Zresztą, jeśli ktoś takich się spodziewał, to dobrze gdyby uświadomił sobie absurdalność takich oczekiwań. Czy człowiek może tak całkiem dobrowolnie zdecydować się na pójście do placówki odwykowej? Przecież pójść na odwyk, to nie to samo, co pojechać na wczasy, czy pójść na leczenie w jakimś innym oddziale szpitalnym. Pójść na odwyk, to oficjalnie przyznać się, że jestem alkoholikiem. A co to znaczy w naszej społeczności, w której słowo alkoholik nadal powszechnie uważane jest za słowo obraźliwe? Dla człowieka uzależnionego, pójść na odwyk, to jak gdyby zgodzić się na to, że jestem najgorszy, że jestem elementem tak zwanego marginesu społecznego. Nie dziwmy się więc, że tak trudno jest człowiekowi uzależnionemu podjąć decyzję o leczeniu, że nie można spodziewać się tego, by na leczenie poszedł całkiem dobrowolnie. Chciałbym teraz podać ze dwa przykłady na to, że zdecydowaną, twardą postawą można alkoholika zmusić do podjęcia leczenia odwykowego. Po pierwsze niestety rzadko spotykamy się z tym, by żona zastosowała wobec pijącego męża zasady tzw. twardej miłości, by w swojej postawie była konsekwentna. Po drugie: Przykłady, które przytoczę pokazują, że może być wyjście nawet w takiej sytuacji, która zdaje się być sytuacją bez wyjścia. Najpierw opowiem historię, którą usłyszałem od jednej z kobiet z Al-Anon. Otóż jej mąż pił od wielu lat. Ona z kolei przez wiele lat tolerowała jego picie i to, że z powodu picia zaniedbywał zarówno rodzinę, jak i pracę w gospodarstwie. Czuła się zmuszona do przejęcia odpowiedzialności za prace polowe i te prace podejmowała. Aż przyszedł taki rok, kiedy powiedziała sobie: dosyć tego. Przyszły żniwa, a mąż jak gdyby nigdy nic rozpoczął wielodniowe picie. Wcześniej w podobnej sytuacji, troszczyła się o to, by zebrać zboże. Teraz postanowiła tego nie robić. Rodzina próbowała ją namówić, by się zajęła zbiorem, przecież to zboże, tak nie można. A ona zaparła się i nie. Kiedy jej mąż skończył ciąg picia, już dawno było po żniwach ludzie zboża pokosili i pozwozili. Tylko na ich polu zostało sczerniałe, przerośnięte. Do skoszenia się już nie nadawało. Trzeba je było jedynie przyorać. Mąż tak to przeżył, tyle wstydu się najadł, że postanowił zrobić coś ze swoim piciem. Jeśli dobrze pamiętam, na terapii odwykowej nie był, ale zaczął chodzić na mityngi grupy Anonimowych Alkoholików i od dawna utrzymuje abstynencję. Drugi przykład. Mąż pił i po pijanemu zachowywał się agresywnie. Bywało, że żona z siniakami chodziła do pracy. Wcześniej wniosła sprawę o znęcanie się nad rodziną. Dostał wówczas wyrok w zawieszeniu. To co można było w tej sytuacji zrobić, to pisać podanie o odwieszenie wyroku. Tymczasem on się wygrażał mówiąc: Spróbuj mnie wsadzić do więzienia, to jak wyjdę, to ja ci dopiero pokażę. Ona sama także miała pewne wątpliwości- czy nie spełni swoich gróźb, czy z więzienia wyjdzie lepszy? Jak sobie poradzi sama z dziećmi, gospodarstwem i pracą. Wreszcie zdecydowała się zrobić tak. Napisała podanie o odwieszenie wyroku z obszernym uzasadnieniem. Kiedy mąż przestał pić pod koniec tygodnia powiedziała do niego: Jeżeli w poniedziałek nie zgłosisz się na leczenie odwykowe, to ja we wtorek jadę z podaniem o odwieszenie tobie wyroku za znęcanie się nad rodziną. Na potwierdzenie tych słów przeczytała napisane wcześniej podanie. Mąż najpierw oniemiał, potem na przemian to groził, to obiecywał poprawę oczywiście bez leczenia. Na obietnice powiedziała: Już je nie raz w swoim życiu z twoich ust słyszałam i nic z tego nie wyszło. Na groźby miała także krótką odpowiedź: Ja i tak bezpieczna przy tobie się nie czuję, nie mam więc już nic do stracenia. W żadne inne dyskusje nie wchodziła. Kiedy przyszedł poniedziałek, mąż zgłosił się do oddziału odwykowego i zapisał się na leczenie. Leczenie ukończył, od kilku lat już nie pije, do ich domu wróciło szczęście.
Aby skłonić kogoś do podjęcia decyzji o leczeniu, trzeba pozwolić mu na ponoszenie konsekwencji picia i czynów dokonanych po pijanemu. Z drugiej jednak strony ważne jest, by w człowieka wlać nadzieję, by pokazać mu, że może zmienić swoje życie, że może nie zadawać cierpienia swoim bliskim i sam nie musi cierpieć. Ważne jest też, by pokazać mu miejsce, gdzie może uzyskać pomoc i że ta pomoc jest skuteczna. Ważna jest również modlitwa i życie cerkiewne i utrzymanie stanu trzeźwości po leczeniu. Niezmiernie istotna jest przemiana duchowa, znalezienie innego sposobu spędzania czasu i kontaktów miedzy ludźmi a przede wszystkim przemiana swojego stosunku do Stwórcy, który każdego miłuje i każdego szuka, w którym naprawdę każdy może znaleźć otuchę i nadzieję.:
Молитва западаючого в налôгъ піяньства
«Пяницѣ не ввôйдуть до царства небесного», сказал єси, Господи, устами великого Апостола твого Павла; и «не будьте мовь скотина безрозумна», научаєш насъ пророком твоимъ Давидомъ; – а слова сû спасеннû приводять менѣ на гадку: кто я, и чого на сѣй земли жію. О такъ Творче мôй всемогучій, я чоловѣкъ, я найкрасше сотворѣнє твоє земне, обдарене ôдъ Тебе пребогатыми силами душевними, надѣлене розумомъ и свобôдною волею – безсмертною душею! Ты, Отче небесный, принявъ мене за дитя своє, Ты освятивъ мене Духомъ святимъ въ тайнѣ крещеня святого; а Сынъ твôй божественный принявъ труды житя земного, ненависть ворогôвъ своихъ, насмѣванє судіѣвъ беззаконныхъ, а въ кôнци и смерть соромну, щобы отворити менѣ двери до живота вѣчного. Спаситель нашь преблагій освячує мене на храмъ собѣ, входячи въ моє серце и подаючи менѣ себе въ пресвятôй Тайнѣ Євхаристіи; Ты же, Владико мôй всемогучій, сотворивши мене и обдаривши премногими силами душевными и тѣлесными, домагаєшь ся, щоби ихъ лишь на твою славу, та для добра свого и ближнихъ уживати, и кождою годиною житя ту-земного заслуговати на щасливу долю въ вѣчности. Роздумавши все отсе, задрожи серце моє окаянне, згадаши на житє своє дотеперѣшне! Ôдъ коли бо въ перший раз подавъ (-ла) ся я нахильности моѣй до мерзенного піяньства, ôтъ мого Творця. Всѣ мольби мои, всѣ жертвы, якû складавъ ( -ла) я до нынѣ на престолѣ єго, були хиба лишь зневагою єго имени святого, – Пресвятый бо гордить дарами нечистого серца. Всѣ труди, всѣ ласки и всѣ заслуги Христовû пропали для мене марно, ôдъ коли, застрягши въ налозѣ моѣмъ, ставъ (-ла) я рабомъ пекла и почавъ (-ла) душу мою втручати самохôть въ вѣчну пропасть. Всѣ силы мои на дармо дарованû менѣ Тобою, мôй Владико; весь часъ житя мого змарнованый, ôдъ коли переставъ (-ла) я глядати твоєи слави, спасеня моєи душѣ, и добра моєи родины, а въ мѣсто того обертавъ (-ла) ихъ на догодженє беззаконному налогови мому. О горе, тяжке горе менѣ окаянному (-ôй)! Я обесчестивъ (-ла) мою чоловѣчу достойність, ставъ (-ла) похожій (-ою) на скотину безрозумну, и сам (-а) нынѣ бачу, що недостоинъ (-йна) я, щобъ земля мене двигала, щобъ сонце менѣ свѣтило, – невдячність бо моя перевысшає майже велич доброти Господнëи. Але умилосерди ся надо мною, Спасе, обнимаючій милосеріємъ своимъ цѣлу вселенну; Пастырю добрий, привери мене заблуканого (-у); Свѣтло неугасаюче, освѣти затемненый мôй розумъ и приведи до пôзнаня и опамятаня; Высото пренебесна, подвигни мене упавшого (-у); єдина Помоче загибаючихъ, подай руку помôчну застрягшому въ глубинѣ лукаства мого; и не дай загинути души, Тобою такъ дорого окупленôй; єдина и послѣдна надѣë моя, обмий въ глубинѣ доброты твоєи безконечнои дотеперѣшнû провины мои; подай опамятанє, подай часу до каяня, щобъ хоть ôдъ тепер, зненавидѣвши мôй налôгъ поганый, почавъ (-ла) я лишь Тебе любити, єдиного Бога мого, аминь.
„Молитовник з 1820р.”
Źródła:
- http://www.witrynawiejska.org.pl/strona.php?p=2925 Andrzej Kieliszek
- Tajemnice ETOH Jerzy Mellibruda
- Modlitewnik 1820r.
brak komentarzy